To już najpewniej ostatnie pomidorki koktajlowe w tym sezonie. Pierwotnie miałam zamiar wzbogacić je o dodatkowe składniki serwując jakieś wymyśle danie, ale wyglądały tak pięknie saute, że nie miałam serca tego zmieniać. Zostały zatem zjedzone bez żadnych ceregieli, a zielone egzemplarze czekają na parapecie do czasu uzyskania właściwego kolorku :)
Piękne danie, takie nieskomplikowane a jakie efektowne ;)
OdpowiedzUsuńi ja u siebie w tym roku miałam sporo pomidorków, od koktajlowych po tzw. "plumy" :)
OdpowiedzUsuńwww.kuchcikowo.wordpress.com
jestem ich wielką miłośniczką! :)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam latem wbić się do cieplarki babci i "szamać" pomidorki;) koktajlowe kocham i solo i w sałatce. choć w tym roku nie urosły tak pięknie jak zawsze;/
OdpowiedzUsuń