środa, 23 marca 2011

Roztargnienie

Okazuje się, że w kuchni też można stracić głowę.  Natłok myśli i  marzenia o niebieskich migdałach lubią się mścić w trakcie pieczenia.  O tym, że zapomniałam dodać jajko zorientowałam się mniej więcej w połowie czasu pieczenia. Ponieważ było za późno na skuteczną reakcję zaczęłam oswajać się z myślą, że moje muffinki wylądują w koszu. Na szczęście opatrzność czuwała nade mną i mimo braku wymaganego składnika wyszły wyborne. Ale mam nauczkę, żeby bardziej  koncentrować się na tym, co robię. Przepis znaleziony w gazecie.     


Muffiny z czarną porzeczką

Składniki:

Suche:
- 2 szkl. mąki pszennej,
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- szczypta soli,
- ½ szkl. cukru.

Mokre:
- 1 jajko,
- ¾ szkl. maślanki (dałam jogurt),
- ¾ szkl. oleju,
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego.

Owoce:
- 1 szkl. mrożonych malin (dałam czarną porzeczkę).

Osobno wymieszać suche składniki, osobno mokre. Wlać mokre do suchych, dodać owoce – delikatnie połączyć. Kłaść po jednej czubatej łyżce na papilotkę. Foremkę wstawić do nagrzanego piekarnika, piec w temp. 200 st. C przez 20 min.












Z podanej ilości składników wyszło mi 14 muffinek.

12 komentarzy:

  1. braku jajka zupełnie nie widać :)

    a apropo roztargnienia to ja kiedyś zrobiłam kruchą szarlotkę bez cukru, zorientowałam się jak ciasto było w blaszce, więc wyjęłam je, jako tako ten cukier wgniotłam i pewna byłam że ciasto nie będzie zbyt dobre... a upiekło się tak cudnie, że zaproszeni goście nie zostawili nawet okruszków :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :)) Czasami taki skutek roztargnienia prowadzi do innowacyjnych odkryć kulinarnych :D Pamiętam jak moja ciotka zapomniała kiedyś dodać jajek do wielkanocnego sernika ;)) I też nie był zły :) Ale narobiłaś mi smaku tymi czarnymi porzeczkami... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. sa takie slicznie rumiane, a ten dodatek porzeczki to bardzo pyszny pomysl:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie byłam na tyle zapobiegliwa i teraz muszę kupować mrożone owoce. Ale w tym roku już sobie obiecałam, że zamrożę na zaś.

    OdpowiedzUsuń
  5. czarna porzeczka, och!
    smaki letniego lasu na początku wiosny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię czarną porzeczkę w wypiekach. Dawno nie robiłam muffinek, a z jogurtem czy też maślanką to wcale. Musze to nadrobić:)
    Pozdrawiam wiosennie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wniosek taki, że muffinki zawsze się udają :) A takie z porzeczką muszą być pyszne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Gosiu czasem tak bywa,na szczescie wszystko sie dobrze skonczylo...ja kiedys z podobnych przyczyn zapomnialam dodac maki do biszkoptu...to dopiero bylo...fuj jajecznica na slodko:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Niesamowite! Piszesz o tym, o czym ja pisałam u siebie ostatnio na blogu. Z tymi jajkami to dziwna rzecz. Najważniejsze, że muffinki nadal były pyszny. Tęskno mi za smakiem czarnej porzeczki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Gosiu zapraszam Cie do wspolnej zabawy w ,,Tajemnice,, wpadnij do mnie .

    OdpowiedzUsuń
  11. Super te muffiny i z czarną porzeczką na pewno super aromatyczne. Mniam...

    OdpowiedzUsuń
  12. uwielbiam muffiny! a z czarną porzeczką nigdy nie piekłam, koniecznie muszę wypróbowac :)
    a co do jajek, u mnie w lodówce często ich brakuje, bo nie jestem ich fanką, tak więc często w pełnej świadomości piekę muffiny bez jajek i zawsze są pyszne :)

    OdpowiedzUsuń