Okazuje się, że w kuchni też można stracić głowę. Natłok myśli i marzenia o niebieskich migdałach lubią się mścić w trakcie pieczenia. O tym, że zapomniałam dodać jajko zorientowałam się mniej więcej w połowie czasu pieczenia. Ponieważ było za późno na skuteczną reakcję zaczęłam oswajać się z myślą, że moje muffinki wylądują w koszu. Na szczęście opatrzność czuwała nade mną i mimo braku wymaganego składnika wyszły wyborne. Ale mam nauczkę, żeby bardziej koncentrować się na tym, co robię. Przepis znaleziony w gazecie.
Muffiny z czarną porzeczką
Składniki:
Suche:
- 2 szkl. mąki pszennej,
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- szczypta soli,
- ½ szkl. cukru.
Mokre:
- 1 jajko,
- ¾ szkl. maślanki (dałam jogurt),
- ¾ szkl. oleju,
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego.
Owoce:
- 1 szkl. mrożonych malin (dałam czarną porzeczkę).
Osobno wymieszać suche składniki, osobno mokre. Wlać mokre do suchych, dodać owoce – delikatnie połączyć. Kłaść po jednej czubatej łyżce na papilotkę. Foremkę wstawić do nagrzanego piekarnika, piec w temp. 200 st. C przez 20 min.
Z podanej ilości składników wyszło mi 14 muffinek.
braku jajka zupełnie nie widać :)
OdpowiedzUsuńa apropo roztargnienia to ja kiedyś zrobiłam kruchą szarlotkę bez cukru, zorientowałam się jak ciasto było w blaszce, więc wyjęłam je, jako tako ten cukier wgniotłam i pewna byłam że ciasto nie będzie zbyt dobre... a upiekło się tak cudnie, że zaproszeni goście nie zostawili nawet okruszków :)
:)) Czasami taki skutek roztargnienia prowadzi do innowacyjnych odkryć kulinarnych :D Pamiętam jak moja ciotka zapomniała kiedyś dodać jajek do wielkanocnego sernika ;)) I też nie był zły :) Ale narobiłaś mi smaku tymi czarnymi porzeczkami... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńsa takie slicznie rumiane, a ten dodatek porzeczki to bardzo pyszny pomysl:)
OdpowiedzUsuńNie byłam na tyle zapobiegliwa i teraz muszę kupować mrożone owoce. Ale w tym roku już sobie obiecałam, że zamrożę na zaś.
OdpowiedzUsuńczarna porzeczka, och!
OdpowiedzUsuńsmaki letniego lasu na początku wiosny.
Bardzo lubię czarną porzeczkę w wypiekach. Dawno nie robiłam muffinek, a z jogurtem czy też maślanką to wcale. Musze to nadrobić:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie:)
Wniosek taki, że muffinki zawsze się udają :) A takie z porzeczką muszą być pyszne :)
OdpowiedzUsuńGosiu czasem tak bywa,na szczescie wszystko sie dobrze skonczylo...ja kiedys z podobnych przyczyn zapomnialam dodac maki do biszkoptu...to dopiero bylo...fuj jajecznica na slodko:))
OdpowiedzUsuńNiesamowite! Piszesz o tym, o czym ja pisałam u siebie ostatnio na blogu. Z tymi jajkami to dziwna rzecz. Najważniejsze, że muffinki nadal były pyszny. Tęskno mi za smakiem czarnej porzeczki.
OdpowiedzUsuńGosiu zapraszam Cie do wspolnej zabawy w ,,Tajemnice,, wpadnij do mnie .
OdpowiedzUsuńSuper te muffiny i z czarną porzeczką na pewno super aromatyczne. Mniam...
OdpowiedzUsuńuwielbiam muffiny! a z czarną porzeczką nigdy nie piekłam, koniecznie muszę wypróbowac :)
OdpowiedzUsuńa co do jajek, u mnie w lodówce często ich brakuje, bo nie jestem ich fanką, tak więc często w pełnej świadomości piekę muffiny bez jajek i zawsze są pyszne :)