No i stało się! Kilka dni temu dołączyłam do stale rosnącej rzeszy wypiekaczy bożonarodzeniowego piernika. Bardzo się cieszę, choć mam też sporo obaw, bo jest to mój debiut. Ale trudno: podjęłam się tego wyzwania i muszę je doprowadzić do końca. W miarę postępu prac będę podawać dalszą część przepisu - taki kulinarny serial w odcinkach. Mam nadzieję, że w czasie świątecznego tygodnia zamelduję Wam wykonanie zadania...
Bożonarodzeniowy piernik
(wg Barbary M.)
(wg Barbary M.)
Składniki:
I faza:
- 500 g miodu,
- 2 szkl. cukru,
- 1 kostka margaryny,
- 3 torebki przyprawy do pierników,
- 1 łyżka mielonych goździków,
3 łyżki cukru rozpuścić w niewielkiej ilości wody – zrumienić na karmel. Dodać resztę składników - zagotować, a następnie ostudzić.
-1 kg mąki krupczatki,
- 3 jajka,
- 3 łyżeczki sody oczyszczonej,
- ½ szkl. letniego mleka,
- szczypta soli.
Sodę z dodatkiem soli rozpuścić w letnim mleku (ma się spienić). Do ostudzonej masy korzennej dodać mąkę, jajka oraz rozpuszczoną sodę. Wyrobić drewnianą łyżką i pozostawić w chłodnym miejscu na ok. 3-4 tygodnie (najlepiej w kamionkowym naczyniu - stara poczciwa makutra po raz kolejny okazała się nieoceniona).
Gosiu też robie go po raz pierwszy i jestem pełna obaw, ale i pełna oczekiwania...cóż to z tego wyjdzie...ale jak to któraś z blogerek napisała "miliony much nie mogą sie mylić":). pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńJolanta Szyndlarewicz
co roku zastanawiam się nad zrobieniem tych długo dojrzewających pierników, ale cały czas mam dobre wymówki, tym razem - za mało miejsca w lodówce - widać jeszcze nie dojrzałam.. :))
OdpowiedzUsuńMusi się udać :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńTo już...? tak szybko...?
OdpowiedzUsuńMoj tez juz wstawiony - robie w tym roku pierwszy raz, wiec tez mam obawy. Wierze jednak, ze sie uda :)
OdpowiedzUsuńJa tam jeszcze nie mogę patrzeć na pierniki (a dziś to wogóle na słodkości:)) A tak z ciekawości ile jet faz?
OdpowiedzUsuńale on musi cudnie pachnieć!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za wszystkich piernikowych debiutantów!
OdpowiedzUsuńAtria C.: są trzy fazy. Każda kolejna wymaga przynajmniej kilkudniowego odstawienia ciasta.
Łasuchu: myślę, że czas najwyższy się za to zabrać :)
piernikowy debiut wciąż przede mną.. ale może się skuszę..
OdpowiedzUsuńJa też mam inaugurację piernika przed sobą, ciągle biję się z myślami, czy zaszaleć.
OdpowiedzUsuńJak miło przeczytać, że nie jestem sama :)
OdpowiedzUsuńw sensie debiutu :)
a ja chyba jutro się zabiorę za ciasto piernikowe... bo czas pędzi jak szalony i odsuwać się już tematu dłużej nie da :)
to przepis dla cierpliwych i wytrwalych ale wart poswiecenia :)
OdpowiedzUsuńI ja trzymam za Was, debiutantów kciuki.Byłam w podobnej sytuacji jakieś 2 lata temu. Nie wyobrażam sobie Świąt Bożego Narodzenie bez piernika.
OdpowiedzUsuńGosia, jak powiedziało się A trzeba powiedzieć B. Nie wymigasz się, żadnego mdlenia:)
Pozdrawiam:)
U mnie w domu ciasto na pierniki stoi cały miesiąc. Już jest zrobione i nie mogę doczekać się pysznych pierniczków:)
OdpowiedzUsuńjeszcze nigdy nie robiłam piernika. boje się spróbować. zazdroszczę ci Gosiu,że podjełaś wyzwanie. ja tam cykor jestem .powodzenia!
OdpowiedzUsuńJa też zastanawiałam się, czy nie zacząć już przygotowań do piernika, ale na święta wyjeżdżam i nie wiem czy będę miała możliwość zabrania go ze sobą :) no i jestem w kropce! Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńGosiu, zrobiłaś mi smaka na ten piernik trójfazowy. Mam jednak pytanko czy z tego ciasta będą pierniczki? jesli tak to mniej więcej jaka ilość? A jeśli ciasto to mozesz uchylić rąbka tajemnicy , coś o nim samym....byłabym wdzięczna. A może z tej ilości wyjdzie i ciasto i trochę pierniczków?
OdpowiedzUsuńmoże też się skuszę, zapowiada się prawdziwy piernik
OdpowiedzUsuńOzzie - robię go po raz pierwszy, dlatego będę mądrzejsza dopiero po upieczeniu. Zgodnie z przepisem z podanych składników ma być 4 placki, więc teoretycznie można by zrobić 3 placki, a czwartą część użyć na pierniczki. Jednak po upieczeniu ciasto ma być twarde jak kamień i wymaga ponczowania, co może być pewnym utrudnieniem przy pierniczkach. Trzeba po prostu spróbować - pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńjuż czuję, że będzie pyszny :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam pierniczkowo :)
ach, słuchajcie - święta bez piernika się nie liczą! tak myślę od czasu, kiedy sama dałam się wciągnąć w piernikowe szaleństwo... a teraz to nawet nie dało by rady się wypisać, bo dzieci - na ogół mający luźny stosunek do kalendarza - jakoś dziwnie pilnują terminu piernika i domagają się stanowczych działań, kiedy tylko minie "halołin"
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki - musi się udać :)