poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Miętę czuję

Zabiegania ciąg dalszy. W ramach przerwy obiadowej zapraszam na aromatyczne połączenie smaków. Danie jest trochę słodkie, trochę ostre, a przede wszystkim bardzo energetyzujące. I chociaż na miętę ogrodową jeszcze za wcześnie, to dzięki uroczej roślince na parapecie mogę się nią cieszyć przez cały rok. Dla tak pysznego zestawu warto zatrzymać się na chwilę... 


Ryż z miętą cytrynową

Składniki:

- 150 g ryżu (dałam basmati z dzikim),
- 1/2 litra bulionu warzywnego,
- 100 ml Martini Bianco,
- 4 łyżki oliwy z oliwek,
- 2 łyżki masła,
- pęczek mięty cytrynowej,
- 3 ząbki czosnku,
- 70 g żółtego sera,
- świeżo zmielony pieprz.

Rozgrzać oliwę z masłem, dodać drobno pokrojony czosnek i ryż - chwilę przesmażyć. Wlać odrobinę bulionu i gotować na wolnym ogniu do całkowitego wchłonięcia płynu.  Dodawać  kolejne porcje bulionu często mieszając. Po ok. 10 min. wlać Martini. Na koniec dodać miętę i stary ser. Całość doprawić świeżo zmielonym pieprzem, podawać bezpośrednio po przyrządzeniu.









14 komentarzy:

  1. chetnie bym tez poczula miete i poprobowala Twojego dania:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czego to nasze podniebienia nie wymyślą :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ostatnio ryż sam w sobie mnie nie zachwyca, dlatego wersja z miętą bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo smakowicie wygląda. Lubie mięte w potrawach, choć do ryżu jeszcze nie dodawałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. wiosna, mięta.. wszystko się zgadza :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A moja mięta padła...:( Musze się wybrać po nową... W ogóle nie jem ryżu... ALe to danie może byc smakowite...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale kolorowe i musi mieć niesamowity zapach ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na muffinki na ostro z nutką własną

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo lubię dziki ryż:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo kolorowo i ekskluzywnie u Ciebie...ja musze sie wybrac po nowy zapas ziol ,ale na balkonie je hoduje!!;) tez ostatnio jestem strasznie zabiegana;)

    OdpowiedzUsuń
  11. ochhh - koniecznie muszę zrobić, bardzo lubię takie połączenia. A przy okazji chciałam napisać, ze widziałam gdzieś w poprzednich postach czosnkowe bułeczki, które teraz śnią mi się po nocach - więc chyba nastał czas na upieczenie ;-)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń