Zabiegania ciąg dalszy. W ramach przerwy obiadowej zapraszam na aromatyczne połączenie smaków. Danie jest trochę słodkie, trochę ostre, a przede wszystkim bardzo energetyzujące. I chociaż na miętę ogrodową jeszcze za wcześnie, to dzięki uroczej roślince na parapecie mogę się nią cieszyć przez cały rok. Dla tak pysznego zestawu warto zatrzymać się na chwilę...
Ryż z miętą cytrynową
Składniki:
- 150 g ryżu (dałam basmati z dzikim),
- 1/2 litra bulionu warzywnego,
- 100 ml Martini Bianco,
- 4 łyżki oliwy z oliwek,
- 2 łyżki masła,
- pęczek mięty cytrynowej,
- 3 ząbki czosnku,
- 70 g żółtego sera,
- świeżo zmielony pieprz.
Rozgrzać oliwę z masłem, dodać drobno pokrojony czosnek i ryż - chwilę przesmażyć. Wlać odrobinę bulionu i gotować na wolnym ogniu do całkowitego wchłonięcia płynu. Dodawać kolejne porcje bulionu często mieszając. Po ok. 10 min. wlać Martini. Na koniec dodać miętę i stary ser. Całość doprawić świeżo zmielonym pieprzem, podawać bezpośrednio po przyrządzeniu.
Fajne danie:)
OdpowiedzUsuńchetnie bym tez poczula miete i poprobowala Twojego dania:)
OdpowiedzUsuńCzego to nasze podniebienia nie wymyślą :-)
OdpowiedzUsuńostatnio ryż sam w sobie mnie nie zachwyca, dlatego wersja z miętą bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńCiekawe połączenie smaków :)
OdpowiedzUsuńbardzo smakowicie wygląda. Lubie mięte w potrawach, choć do ryżu jeszcze nie dodawałam.
OdpowiedzUsuńwiosna, mięta.. wszystko się zgadza :)
OdpowiedzUsuńA moja mięta padła...:( Musze się wybrać po nową... W ogóle nie jem ryżu... ALe to danie może byc smakowite...
OdpowiedzUsuńAle kolorowe i musi mieć niesamowity zapach ;)
OdpowiedzUsuńA zdjęcia prześliczne.
OdpowiedzUsuńZapraszam na muffinki na ostro z nutką własną
OdpowiedzUsuńbardzo lubię dziki ryż:)
OdpowiedzUsuńBardzo kolorowo i ekskluzywnie u Ciebie...ja musze sie wybrac po nowy zapas ziol ,ale na balkonie je hoduje!!;) tez ostatnio jestem strasznie zabiegana;)
OdpowiedzUsuńochhh - koniecznie muszę zrobić, bardzo lubię takie połączenia. A przy okazji chciałam napisać, ze widziałam gdzieś w poprzednich postach czosnkowe bułeczki, które teraz śnią mi się po nocach - więc chyba nastał czas na upieczenie ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Agnieszka