Chociaż torty nie są moją mocną stroną od czasu do czasu porywam się na ich przygotowanie. Szczególnie, gdy pojawia się nieodparta ochota na "coś czekoladowego". Przyznaję, że torcik należy do tych bardziej czasochłonnych, ale warto się trochę pomęczyć, bo smakuje naprawdę obłędnie. Jak dla mnie to dawka uderzeniowa czekolady w najczystszej postaci. A kalorie??? Pomyślę o nich jutro.
Torcik
czekoladowy
z
rumową śliwką
Składniki:
Ciasto:
- 200 g margaryny,
- 230 g cukru,
- 1 op. (16 g) cukru waniliowego,
- 4 jajka,
- 1 op. (16 g) cukru waniliowego,
- 4 jajka,
- 200 g mąki pszennej,
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej,
- 3 łyżki kakao,
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia.
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia.
Masa czekoladowa:
- 3 jajka,
- 230 g cukru,
- 100 g gorzkiej czekolady,
- 375 g masła.
Dodatkowo:
- 350 g śliwek kalifornijskich,
- 200 ml rumu,
- 100 ml zaparzonej herbaty (zimnej),
- 160 g powideł śliwkowych.
Polewa:
- 4 łyżki wody,
- 8 łyżek cukru pudru,
- 4 łyżki masła,
- 4 łyżki kakao.
Dzień wcześniej:
Śliwki kalifornijskie zalać rumem – odstawić na
noc. Następnego dnia odcedzić, osuszyć delikatnie papierowym
ręcznikiem (rum zachować do ponczowania tortu).
Ciasto:
Margarynę utrzeć z cukrem, cukrem waniliowym i
jajkami. Dodać pozostałe składniki ciasta i wymieszać. Wlać do natłuszczonej okrągłej tortownicy (u mnie o średnicy 24 cm). Piec ok. 35-40 min. w temp. 160 st. C
(wstawiać do nagrzanego piekarnika).
Masa:
Jajka ubić na parze z dodatkiem cukru, połączyć
z połamaną na kawałki gorzką czekoladą – ostudzić. Utrzeć z
masłem na gładką konsystencję.
Polewa:
Wodę, cukier puder i masło podgrzać do
rozpuszczenia się składników. Wsypać kakao i zagotować do pierwszego wrzenia, smarować
bezpośrednio po przygotowaniu.
Składanie tortu:
Ciasto rozkroić na dwa krążki, każdy nasączyć ponczem
przygotowanym z herbaty i pozostałego rumu. Dolny krążek posmarować
powidłami, przykryć drugim krążkiem. Na wierzchu drugiego krążka rozsmarować
masę czekoladową, ułożyć śliwki kalifornijskie. Wierzch i boki tortu pokryć
polewą – wstawić na kilka godzin do lodówki.
Pochlaniam go niestety tylko oczami bo smak moge sobie tylko wyobrazic :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam na bloga Ewy, która jest dla mnie "tortowym guru" :)))
UsuńNie wypada się przejmować kaloriami mając przed oczami takie cudo :D
OdpowiedzUsuńPrawda? Jak szaleć to raz, a dobrze :)
Usuńwygląda obłędnie! :)
OdpowiedzUsuńCiasto wyglada niesamowicie. Musialo byc mega pyszne:-)
OdpowiedzUsuńRaz się żyje :-)
OdpowiedzUsuńMiałam robić to ciasto na święta, ale przegrało z babkami. Ale na pewno w najbliższym czasie je upiekę, tylko myślę zamiast śliwek użyję suszonych wiśni:)
OdpowiedzUsuńWiśnie z rumem - super połączenie :)
UsuńWłożyłaś w przygotowanie tego tortu dużo pracy... ale efekt jest powalający :)
OdpowiedzUsuńTo musiało być pyszne!
Pozdrawiam. Dorota
Było pyszne...
UsuńAbsolutnie fantastyczny przepis, dla mnie osobiście ten zestaw stanowi apoteozę słowa "deser".
OdpowiedzUsuńNiech się Massialot schowa :)
Tyle miłych słów... Dziękuję :)
UsuńPamiętaj - jak jesz z zamkniętymi oczami, to kalorie się nie liczą ;) A przy takiej dawce czekolady pozostaje tylko przymykać oczy z rozkoszy... :)
OdpowiedzUsuńZapamiętam :)
Usuńabsolutnie wspaniałe czekoladowe szaleństwo :)
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda! :)
OdpowiedzUsuńTort wygląda obłędnie.... i pewnie jeszcze lepiej smakuje:)
OdpowiedzUsuńObłędny! :)
OdpowiedzUsuńAle fajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńoj, zdecydowanie moje smaki ! mniam !
OdpowiedzUsuńMiło Cię było poznać na wczorajszych warsztatach !
Ula - ja też myślami jeszcze na warsztatach :) Do następnego razu!
UsuńPrzy dwóch ostatnich zdjęciach odjechałam!
OdpowiedzUsuńWarsztaty fajne i fajnie poznać takie osoby jak Ty:)
Pobuszuję sobie u Ciebie:)
Bardzo proszę :)
UsuńCzekolady nigdy za wiele :) Odjazd!
OdpowiedzUsuńojjejku...tak przed obiadem mnie atakować !!! :P Gosiuu litości.... i Ty mi mówisz że Ci torty nie wychodzą :P
OdpowiedzUsuńBo naprawdę nie wychodzą :)
UsuńOdpłynęłam... a ja przed śniadaniem, wiesz jakie katusze przechodzę?
OdpowiedzUsuńwygląda obłędnie, chcę kawałek!!!! :)
OdpowiedzUsuńHeh, po takim uderzeniu słodyczy, to nic tylko leżeć dwa dni w czekoladowo-pijanym obłoku! Ale co tam, chętnie bym spróbowała tej pysznej ekstremalnej jazdy!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twoja wizja :)
Usuń