Ci, którzy mnie znają wiedzą, że jestem
lotto-maniakiem. Wystarczy jakaś większa kumulacja, a już wypełniam kupon roztaczając wizję wygranej. Wiem, wiem rachunek prawdopodobieństwa i te sprawy…
Brat mi to kiedyś obrazowo tłumaczył dając do zrozumienia, że jestem naiwna myśląc, że wygram. Cóż, on zalicza się do osób uznających wydawanie pieniędzy na totka za formę podatku od głupoty. A ja i tak wiem swoje i wierzę w wygraną, która pozwoli urzeczywistnić marzenia o własnej restauracji. Zanim zostanę
szczęśliwym milionerem zapraszam na przepyszny obiadek. Inspiracją stał się
mrożony estragon, który fajnie zagrał z mięsem, warzywami i ostrą papryką.
Zdecydowanie moje klimaty smakowe.
Estragonowa potrawka z indyka
Składniki:
- 500 g filetów z indyka,
- 2 ząbki czosnku,
- pęczek estragonu (dałam mrożony),
- ¼ łyżeczki ostrej papryki (sproszkowanej),
- 3-4 łyżki sosu sojowego (jasnego),
- 1 żółta papryka,
- 1-2 średnie marchewki,
- 3- 4 małe ziemniaki,
- 750 g pomidorów w puszce,
- 3-4 łyżki oleju,
- sól i pieprz.
Filet z indyka pokroić w kostkę, oprószyć solą,
pieprzem i sproszkowaną papryką. Wycisnąć czosnek, posypać estragonem – całość
wymieszać i zalać sosem sojowym. Mięso odstawić na kilka godzin, a najlepiej na
całą noc dla połączenia się smaków.
Ziemniaki i marchewkę pokroić w półplasterki,
paprykę w kostkę. Na rozgrzanym oleju krótko podsmażyć zamarynowane mięso, a
następnie pokrojone warzywa. Całość zalać pomidorami i dusić pod
przykryciem ok. 25 min. do miękkości warzyw.
Czy ktoś wie, jak nazywa się ta roślina? Zaczęła kwitnąć, a ja nie mam pojęcia, co za cudo dostałam :)
Zdecydowanie pyszny obiadek. A że jeszcze gulaszopodobny to się świetnie nadaje na tę porę roku. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńsmaczna sycąca zupa, to jest to:) ja też od czasu do czasu puszczam lotka z nadzieją, ze następnego dnia nie będę musiała iść do pracy:)
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam Twojego kwiatka to przyszła mi do głowy nazwa Amarylis. Sprawdziłam w google i to jest to! A myślałam, że sobie tą nazwę zmyśliłam, nie znam się na kwiatkach więc nie wiem skąd mi się to wzięło:D Kwitnie pięknie! A co do marzeń - ja też czasem tak lubię. Każdy chyba potrzebuje pomarzyć. Potrawa wygląda fantastycznie, sycącą, a jednocześnie lekko.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za podpowiedź! W końcu się dowiem, jak należy o nią dbać :)
UsuńJuż po raz kolejny jestem w szoku, jak mrożone zioła pięknie wyglądają. A ja głupia tylko suszyłam do tej pory, ale w przyszłym roku też zamrożę. Potrawka prezentuje się cudownie i tak aromatycznie - pewnie przez ten estragon;-)
OdpowiedzUsuńMarzenko ja od dawna używam mrożonych i uważam, że smakują znacznie lepiej niż suszone.
Usuńfantastyczna potrawka:) idealna na rozgrzewkę:)
OdpowiedzUsuńidealne danko na szare bure dni ..
OdpowiedzUsuńTo jeden z lepszych blogów na blogspocie.
OdpowiedzUsuńTo jeden z najmilszych komentarzy na moim blogu. Dziękuje :)
UsuńAmarylis - też takiego mam, ale zakwitł mi tylko raz, chociaż zdobyłam się dla niego na dużo poświęceń... Może w końcu się odwdzięczy ;)
OdpowiedzUsuńJedzonko bardzo w moim guście :)
Też czasami się rozmarzam o wygranej w totka... Najpierw trzeba uwierzyć, potem może faktycznie się uda ;)
moja znajoma nazywa ta roslinke "kocie ogonki" :) pewnie dlatego, ze przez wiekszosc roku sa tylko te proste, dlugie listki... a tak w ogole nazywam sie beata i calkiem przypadkiem otworzylam twoje stronki... jestem pod wrazeniem i czy sie pani podoba czy nie bede podgladac tego bloga :)
OdpowiedzUsuń