sobota, 7 grudnia 2013

Ukraińskie sentymenty

Daleka jestem od zamieszczania na blogu wpisów natury politycznej, ale ostatnie wydarzenia w Kijowie skłaniają do refleksji. Mieszkam w takim miejscu, że do najbliższego przejścia granicznego z Ukrainą mam zaledwie kilkanaście kilometrów. Odległość do Lwowa jest mniej więcej taka sama, jak do Krakowa. Zresztą Lwów to dla mnie taki Mały Kraków. Może trochę zaniedbany, zabiedzony, z trudnymi warunkami sanitarnymi (problemy z bieżącą wodą), ale wciąż zachwycający zabytkami. Kilka lat temu byłam też na kijowskim Majdanie. Robi niesamowite wrażenie w dzień powszedni, a co dopiero wypełniony manifestującymi na mrozie ludźmi. Trzymam kciuki za Ukraińców licząc na pokojowe zakończenie fali protestów. A ponieważ mam w sobie domieszkę ukraińskiej krwi, dziś wigilijne danie kuchni wschodniej. Kutia babci ma postać naszpikowanej bakaliami zupy. Wprawdzie jemy ją tylko raz w roku, ale tym razem dla potrzeb bloga zrobiłam mały wyjątek.


Kutia wigilijna

Składniki:
 
- 200 g pszenicy,
- 200 g maku,
- 150 g rodzynek,
- 100 g orzechów włoskich,
- 100 g orzechów laskowych,
- 100 g migdałów,
- miód naturalny (do smaku).

Pszenicę dokładnie przebrać oddzielając ziarna od plew, przepłukać. Zalać wodą do poziomu 3 litrów, odstawić na noc. Następnego dnia ugotować do miękkości w wodzie, w której moczyło się ziarno (odszumować w trakcie gotowania, a po ugotowaniu nie odcedzać).
Mak utrzeć do białości z kilkoma łyżkami wrzącej wody, wymieszać z gorącą pszenicą. Dodać rodzynki oraz pozostałe posiekane bakalie. Całość dokładnie wymieszać doprawiając do smaku dużą ilością miodu.

*Kutia powinna być dość słodka.













A poniżej moja wersja świątecznych klimatów:

















13 komentarzy:

  1. ciekawy pomysł:) piękne zdjęcia ja jeszcze nie mam dekoracji świątecznych:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie już tak świątecznie, jakby wigilia miała odbyć się jutro :)))

      Usuń
  2. my jemy kutię mniej płynną :) uwieelbiam ja ... Pieknie u Ciebie i swiatecznie -zabieram sie za moje ozdabianie mieszkania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, większość przepisów na kutię ma postać mniej płynną. Koniecznie muszę kiedyś spróbować innej wersji :)

      Usuń
  3. Gosiu, tak pięknie i świątecznie u Ciebie, aż miło popatrzeć. Kutia gotowa...tylko do stołu zasiadać :) Ja kutię jadłam kilka razy będąc gościnnie na kolacji wigilijnej j u rodziny, która ma korzenie właśnie z Ukrainy. Bardzo mi smakowała. U mnie w domu jemy kluski z makiem. Pozdrawiam Krys :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne zdjęcia! Wspaniale masz udekorowany dom, czuć prawdziwą magię Świąt :)
    Wstyd się przyznać, ale kutii nigdy nie jadłam. U mnie jakoś nie ma tradycji jej przygotowywania. Muszę kiedyś spróbować ją przygotować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, trochę mnie dekoracyjnie poniosło, ale bardzo lubię te święta :)

      Usuń
  5. Piękne propozycje dekoracji świątecznych.
    Wypróbuję ten przepis bo wygląda smakowicie....
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. nigdy nie jadłam, może kiedyś:)
    a Ukraińcom życzę dobrych wyborów

    OdpowiedzUsuń
  7. Kuti w wersji zupy nie próbowałam:) ciekawa propozycja,Pozdrawiam i życzę cudownych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie zawsze jest kutia ale w zdecydowanie bardziej zwartej wersji..takiej nie jadłam.ciekawa jej jestem:)

    OdpowiedzUsuń