Daleka jestem od zamieszczania na blogu wpisów natury politycznej, ale ostatnie wydarzenia w Kijowie skłaniają do refleksji. Mieszkam w takim miejscu, że do najbliższego przejścia granicznego
z Ukrainą mam zaledwie kilkanaście kilometrów. Odległość do Lwowa jest mniej
więcej taka sama, jak do Krakowa. Zresztą Lwów to dla mnie taki Mały Kraków. Może trochę zaniedbany, zabiedzony, z trudnymi warunkami sanitarnymi (problemy z
bieżącą wodą), ale wciąż zachwycający zabytkami. Kilka lat temu byłam też na kijowskim
Majdanie. Robi niesamowite wrażenie w dzień powszedni, a co dopiero wypełniony manifestującymi na mrozie ludźmi. Trzymam
kciuki za Ukraińców licząc na pokojowe zakończenie fali protestów. A ponieważ
mam w sobie domieszkę ukraińskiej krwi, dziś wigilijne danie kuchni wschodniej. Kutia babci ma postać naszpikowanej bakaliami zupy. Wprawdzie jemy ją tylko raz w roku, ale tym razem dla potrzeb bloga zrobiłam mały wyjątek.
Kutia wigilijna
Składniki:
- 200 g pszenicy,
- 200 g maku,
- 150 g rodzynek,
- 100 g orzechów włoskich,
- 100 g orzechów laskowych,
- 100 g migdałów,
- miód naturalny (do smaku).
Pszenicę dokładnie przebrać oddzielając ziarna od plew, przepłukać. Zalać wodą do poziomu 3 litrów, odstawić na noc. Następnego dnia ugotować do miękkości w wodzie, w której moczyło się ziarno (odszumować w trakcie gotowania, a po ugotowaniu nie odcedzać).
Mak utrzeć do białości z kilkoma łyżkami wrzącej
wody, wymieszać z gorącą pszenicą. Dodać rodzynki oraz pozostałe
posiekane bakalie. Całość dokładnie wymieszać doprawiając do smaku dużą ilością miodu.
*Kutia powinna być dość słodka.
*Kutia powinna być dość słodka.
A poniżej moja wersja świątecznych klimatów:
ciekawy pomysł:) piękne zdjęcia ja jeszcze nie mam dekoracji świątecznych:)
OdpowiedzUsuńU mnie już tak świątecznie, jakby wigilia miała odbyć się jutro :)))
Usuńmy jemy kutię mniej płynną :) uwieelbiam ja ... Pieknie u Ciebie i swiatecznie -zabieram sie za moje ozdabianie mieszkania
OdpowiedzUsuńNo właśnie, większość przepisów na kutię ma postać mniej płynną. Koniecznie muszę kiedyś spróbować innej wersji :)
UsuńGosiu, tak pięknie i świątecznie u Ciebie, aż miło popatrzeć. Kutia gotowa...tylko do stołu zasiadać :) Ja kutię jadłam kilka razy będąc gościnnie na kolacji wigilijnej j u rodziny, która ma korzenie właśnie z Ukrainy. Bardzo mi smakowała. U mnie w domu jemy kluski z makiem. Pozdrawiam Krys :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! Wspaniale masz udekorowany dom, czuć prawdziwą magię Świąt :)
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale kutii nigdy nie jadłam. U mnie jakoś nie ma tradycji jej przygotowywania. Muszę kiedyś spróbować ją przygotować :)
Dzięki, trochę mnie dekoracyjnie poniosło, ale bardzo lubię te święta :)
UsuńPiękne propozycje dekoracji świątecznych.
OdpowiedzUsuńWypróbuję ten przepis bo wygląda smakowicie....
Pozdrawiam
Ciekawe, czy będzie Ci smakować :)
Usuńnigdy nie jadłam, może kiedyś:)
OdpowiedzUsuńa Ukraińcom życzę dobrych wyborów
Jestem na tak!
UsuńKuti w wersji zupy nie próbowałam:) ciekawa propozycja,Pozdrawiam i życzę cudownych Świąt
OdpowiedzUsuńU mnie zawsze jest kutia ale w zdecydowanie bardziej zwartej wersji..takiej nie jadłam.ciekawa jej jestem:)
OdpowiedzUsuń