wtorek, 24 grudnia 2013

All I want for Christmas

Z okazji nadchodzących świąt życzę wszystkim odwiedzającym mojego bloga minimum stresu, maksimum miłości i tyle samo świątecznej radości… Wesołego świętowania!


sobota, 7 grudnia 2013

Ukraińskie sentymenty

Daleka jestem od zamieszczania na blogu wpisów natury politycznej, ale ostatnie wydarzenia w Kijowie skłaniają do refleksji. Mieszkam w takim miejscu, że do najbliższego przejścia granicznego z Ukrainą mam zaledwie kilkanaście kilometrów. Odległość do Lwowa jest mniej więcej taka sama, jak do Krakowa. Zresztą Lwów to dla mnie taki Mały Kraków. Może trochę zaniedbany, zabiedzony, z trudnymi warunkami sanitarnymi (problemy z bieżącą wodą), ale wciąż zachwycający zabytkami. Kilka lat temu byłam też na kijowskim Majdanie. Robi niesamowite wrażenie w dzień powszedni, a co dopiero wypełniony manifestującymi na mrozie ludźmi. Trzymam kciuki za Ukraińców licząc na pokojowe zakończenie fali protestów. A ponieważ mam w sobie domieszkę ukraińskiej krwi, dziś wigilijne danie kuchni wschodniej. Kutia babci ma postać naszpikowanej bakaliami zupy. Wprawdzie jemy ją tylko raz w roku, ale tym razem dla potrzeb bloga zrobiłam mały wyjątek.


Kutia wigilijna

Składniki:
 
- 200 g pszenicy,
- 200 g maku,
- 150 g rodzynek,
- 100 g orzechów włoskich,
- 100 g orzechów laskowych,
- 100 g migdałów,
- miód naturalny (do smaku).

Pszenicę dokładnie przebrać oddzielając ziarna od plew, przepłukać. Zalać wodą do poziomu 3 litrów, odstawić na noc. Następnego dnia ugotować do miękkości w wodzie, w której moczyło się ziarno (odszumować w trakcie gotowania, a po ugotowaniu nie odcedzać).
Mak utrzeć do białości z kilkoma łyżkami wrzącej wody, wymieszać z gorącą pszenicą. Dodać rodzynki oraz pozostałe posiekane bakalie. Całość dokładnie wymieszać doprawiając do smaku dużą ilością miodu.

*Kutia powinna być dość słodka.













A poniżej moja wersja świątecznych klimatów:

















czwartek, 28 listopada 2013

Przedzimie z zielonym akcentem

Pierwszy opad śniegu stał się faktem. Zwykle nie daję wiary zapewnieniom meteorologów, ale tym razem zgodnie z prognozą pogody początek tygodnia przywitał nas chłodem i śniegiem. Szaliki, czapki i wełniane swetry mam w pogotowiu, więc nie straszna mi nawet zima stulecia. Zanim zrobi się zupełnie biało zapraszam na coś energetycznie zielonego. Dzisiejsze śniadanie na bazie rukoli i awokado okazało się strzałem w dziesiątkę. A na koniec pochwalę się malutkim sukcesem, z którego jestem bardzo dumna. Pomimo zimna w listopadzie wybiegałam 80 km, a miesiąc się jeszcze nie skończył...


Pasta kanapkowa z rukolą i awokado

Składniki:

- duża garść rukoli,
- 1 dojrzałe awokado,
- 60 g sera camembert,
- 30 g wędzonej szynki (pokrojonej w kostkę),
- 30 g cebuli (pokrojonej w kostkę),
- 1-2 łyżki majonezu,
- 1 łyżka oliwy,
- sól i pieprz (do smaku).

Wszystkie składniki zmiksować, doprawić do smaku solą i pieprzem. Podawać bezpośrednio po przygotowaniu jako dodatek do pieczywa.
 






  






czwartek, 21 listopada 2013

Zapierniczam

Melduję, że przygotowania do świąt ruszyły u mnie pełną parą. W ubiegłym tygodniu nastawiłam długodojrzewający piernik świąteczny, zakupiłam światełka, które podświetlą ścianę w sypialni i podsuszyłam szyszki potrzebne do produkcji ozdób. Pomysłów mam wiele - zobaczymy, co z realizacją. Chcę poszaleć w tym roku z dekoracją wnętrz i zrobić w domu małe Las Vegas (już widzę miny osób znających moje przywiązanie do beżu, kremu i szarości - bez obaw, kolorystycznego kiczu na pewno nie będzie :)). A dziś mała namiastka świąt w postaci sosu z dodatkiem piernika podanego z mięsnymi pulpetami i kaszą perłową. Żeby jeszcze bardziej podkręcić nastrój, przy jego przygotowaniu puściłam świąteczną składankę z nieśmiertelnym "Last Christmas" na czele :)

  
Pulpeciki wieprzowe
w sosie piernikowym

Składniki:
Pulpety:
- 500 g mielonej wieprzowiny,
- 1 mała cebula,
- 1 jajko,
- 2-3 łyżki bułki tartej,
- 1 łyżka suszonego majeranku,
- 2 litry bulionu warzywnego,
- sól i pieprz (do smaku).

Sos piernikowy:
- 40 g klarowanego masła,
- 1 duża cebula,
- 2 ząbki czosnku,
- 200 g piernika (szybki przepis znalazłam tutaj),
- 1 łyżka miodu,
- 200 ml ciemnego piwa,
- 350 ml bulionu warzywnego,
- szczypta pieprzu Cayenne,
- szczypta mielonego imbiru,
- sól (do smaku).

Pulpety:
Mięso mielone wymieszać z posiekaną cebulą, jajkiem, bułką tartą i majerankiem – doprawić do smaku solą i pieprzem. Pulpety ugotować w bulionie warzywnym, odcedzić (część bulionu zachować do sosu).

Sos:
Posiekaną cebulę z czosnkiem zeszklić na klarowanym maśle. Dodać rozdrobniony piernik, piwo, miód i bulion warzywny – wymieszać. Doprawić do smaku solą, pieprzem Cayenne i mielonym imbirem. Gotować na wolnym ogniu aż piwo nieco odparuje, a sos zgęstnieje. Włożyć pulpety i całość gotować jeszcze kilka minut.   

*Z podanej ilości składników wyszło mi 24 pulpeciki.













niedziela, 10 listopada 2013

Koncert życzeń

Za duża jestem na pisanie listów do świętego Mikołaja, ale gdyby jakimś cudem Mikołaj zaglądał na mojego bloga, to mam parę pomysłów na gwiazdkowe prezenty. Zaznaczam, że byłam wyjątkowo grzeczna w tym roku, więc liczę, że święty to doceni. Marzy mi się na przykład szary serwis śniadaniowy, foremka do wypieku bagietek, nowa maszynka do gofrów, bo dotychczasowa okres świetności ma już za sobą. Chętnie też popróbuję regionalnych przepisów ze "Smacznej Polski", poczytam "Mroczną stronę gór""Kometę nad Annapurną", czy "Koronę Ziemi" albo posłucham albumu "Transoriental Orchestra". Nie miałabym również nic przeciwko parze genialnych Spikecrossów. A gdyby Mikołaj uznał, że byłam bardzo, ale to bardzo grzeczna i dodatkowo cierpiał na nadmiar środków finansowych, to poproszę KitchenAid'a, o którym myślę od dawna i w końcu sama go sobie sprezentuję. Rozumiem, że prośby o bilet do Nepalu, lot balonem, czy grafitowego Mercedesa raczej nie wchodzą w rachubę w tym sezonie, więc zachowam je na kolejne lata. A tak na serio, to niech Mikołaj przyniesie mi to, co uzna za stosowne, bo przecież zna mnie najlepiej…  


Grillowana pierś z kurczaka
w słodko-pikantnej marynacie

Składniki:

Marynata:
- 4 łyżki sosu sojowego (jasnego),
- 2 łyżki miodu (dałam spadziowy),
- 2 pomarańcze,
- 2 ząbki czosnku,
- kawałek papryczki chili,
- kawałek imbiru,
- 2 łyżki wiórków kokosowych,
- garść igiełek rozmarynu (dałam mrożone).

Dodatkowo:
- 2 piersi z kurczaka,
- sól i pieprz (do smaku).

Sos sojowy wymieszać z miodem, przeciśniętym przez praskę czosnkiem, drobno posiekaną papryczką chili i imbirem, posypać wiórkami kokosowymi i rozmarynem. Pomarańcze sparzyć, wycisnąć sok z 1 i ½ pomarańczy, pozostałą połówkę pokroić w cząstki, połączyć z resztą składników marynaty. Piersi z kurczaka lekko zbić tłuczkiem, oprószyć solą i pieprzem, zalać marynatą, wstawić do lodówki na kilka godzin do połączenia się smaków. Po tym czasie mięso odsączyć z zalewy i usmażyć na patelni grillowej.

*Kurczaka podałam z grillowanym mango i puree ziemniaczano-brokułowym.